Księgi rodowodowe
 |
|
 |
Księgi rodowodowe
macraei - 01-17-2009 18:43
Księgi rodowodowe
Cytat:
Mnie i tak dziwi, że nikt nie wpadł na tak banalny pomysł jak księgi rodowodowe.
Pomysł nie do wykonania. Korupcjogenny. Jedynie papierkowej roboty by przybyło. Księgi rodowodowe mają sens jedynie przy: -możliwości oznakowania zwierzaka- permanentnie - związkach typu kynologiczny, fenologiczny: które by a)wydawały karty krycia -b)po kontroli wydawały karty miotu....... ( oczywiście wszystko płatne, no bo jak inaczej) -wszystkie transporty, importy były ściśle kontrolowane przez państwo
Po co w terrarystce to? Ano chyba ,żeby oprócz oczywistych problemów z jakim pora się dzisiejsza terrarystka doszły pseudohodowle, Kto ma sobie znakować i zapisywać, po jakim skojarzeniu ma młode, po jakich rodzicach, już chyba dawno to robi, czyż nie?
Pituophis - 01-18-2009 12:14
Cytat:
Księgi rodowodowe mają sens jedynie przy: -możliwości oznakowania zwierzaka- permanentnie - związkach typu kynologiczny, fenologiczny: które by a)wydawały karty krycia -b)po kontroli wydawały karty miotu....... ( oczywiście wszystko płatne, no bo jak inaczej) -wszystkie transporty, importy były ściśle kontrolowane przez państwo
Przecież np. szczury albo jeże białobrzuche nie są permenentnie znakowane, ich import nie jest kontrolowany przez państwo (zresztą psów i kotów też nie), i nawet nie mają przeglądu miotu, a księgi rodowodowe mają. Część gadów da się zachipować, np. dusiciele, większe jaszczurki.
Ciekawe, na jaką skalę da się takie zapiski prowadzić, na ile są kompatybilne z zapiskami innych, i jak sprawdzić, co było 7 pokoleń wcześniej...
macraei - 01-18-2009 17:39
Cytat:
Ciekawe, na jaką skalę da się takie zapiski prowadzić, na ile są kompatybilne z zapiskami innych, i jak sprawdzić, co było 7 pokoleń wcześniej...
W większości przypadków, 7 pokoleń temu to większość zwierząt siedziała, pod parasolką na Kubie albo w innych tropikach:)
Pitu, to ja takie księgi, gdzie każdy sobie wpisuje co chce, i zależy to tylko i wyłącznie od uczciwości i dobrej woli hodowcy, mam w nosie:) Chcesz prowadź księgi, nie chcesz, nie kupuj zwierzą teraryjnych, a tylko jeże, ale proszę, NIE dla takich problemów i rozwiązań. Toż to tylko namiastka, a nie księgi z prawdziwego zdarzenie. Bez kontroli zewnętrznej nie mają one żadnej wartości. Mnie/Nas nie interesuje rozwiązanie które jest tylko i wyłącznie fikcją, i zabawą hodowców w księgi rodowodowe! Jakbyś nie wiedział to transport kotów i psów, właśnie przez związki jest kontrolowany. Każda sztuka która ma rodowód, ma udokumentowane, międzynarodowe pochodzenie. A nie ,ze ktoś coś sobie wpisał,że sobie coś kupił, gdzieś u kolegi zza Odry zapłodnił. Bez znakowania to ja takie księgi uważam tylko i wyłącznie za manipulacje.
Temat chyba odbiegł od zamierzonego. Następne posty zapraszamy albo w nowozałożonym , albo na temat.
Pituophis - 01-19-2009 13:26
Cytat:
Bez kontroli zewnętrznej nie mają one żadnej wartości. Mnie/Nas nie interesuje rozwiązanie które jest tylko i wyłącznie fikcją, i zabawą hodowców w księgi rodowodowe! Jakbyś nie wiedział to transport kotów i psów, właśnie przez związki jest kontrolowany. Każda sztuka która ma rodowód, ma udokumentowane, międzynarodowe pochodzenie. A nie ,ze ktoś coś sobie wpisał,że sobie coś kupił, gdzieś u kolegi zza Odry zapłodnił. Bez znakowania to ja takie księgi uważam tylko i wyłącznie za manipulacje.
Może warto przenieść do osobnego wątku dyskusję. Transport psów i kotów nie jest kontrolowany przez żadne związki, tylko przez przepisy weterynaryjne. Nie pytasz się w Felis Polonia, czy możesz kupić kota w Rosji. Kupujesz, przywozisz, a potem rejestrujesz w związku lub nie. Pochodzenie zwierząt także nie jest kontrolowane zewnętrznie, tylko przez związek, a nie kogoś spoza. Nie wszystkie zwierzęta zarejestrowane w związkach mają rodowód. W niektórych wypadkach wpisuje się osobniki w typie rasy do księgi wstępnej, żeby mieć co użyć w hodowli. Zresztą tam też zaczęto od zapisków osób indywidualnych..
Istnieją różne metody znakowania zwierząt, część gadów da się zachipować, inne identyfikować na podstawie fotografii.
Uważam, że argument o możliwości przekrętów jest nietrafiony, bo ile miewamy przekrętów w ZK (w tym podkladanie szczeniąt). Czy to neguje ideę ZK jako taką?
Nie twierdze, że zawsze jest i będzie idealnie, ale kiedyś taką bazę danych trzeba zacząć tworzyć. Jest to i tak lepsze rozwiązanie, niż to, co mamy teraz, gdzie każdy robi co chce, nikt nie wie, co robią inni...
Grzegorz Porowiński - 01-19-2009 15:32
Prawdę mówiąc to co mówi Pitu jest całkiem sensowne, pewien spis przydałby się, chociażby poglądowo aby mieć przynajmniej zarys historii pochodzenia kupowanych zwierząt. Tym samym nie da się ukryć, że rozwiązanie to musi być dogłębnie przemyślane i dokładnie zaplanowane aby nie powtórzyć błedów, które istnieją teraz chociażby w obrębie rejesrtacji zwierząt CITES-owych. Polska terrarystyka jeszcze ma dużo przed sobą aby chociażby zbliżyć się do naszych zachodnich kolegów.
macraei - 01-19-2009 16:40
Takie ustawodawstwo, wepchnęło by kolejne pokłady terrarystyki w podziemie . Nic ponad dobrą wolę nie jest w stanie przejść ponad ustawą. Zarys historii zwierząt, jeśli wszystko jest w porządku, można poznać u hodowcy, jeśli ktoś będzie chciał coś ukryć i tak ukryje. Jeśli mamy duże realne zagrożenie wejścia idiotycznej ustawy w sprawie zwierzą niebezpiecznych, większość zwierząt i tak będzie hodowana w "podziemiu". Pitu twierdzisz ,że o kota nie trzeba się pytać, ale jeśli go nie zarejestrujesz- oficjalnie- w związku- jego wartość- oraz potomstwa- drastycznie spada. i dlatego w Polsce nadal jest tylu chętnych na psa w typie amstafa, czy kota w typie brytyjskiego, bo są tańsze. I nie udawajmy, że Polacy są tacy wyedukowani- dla wiekszości, podstawowym kryterium jest i będzie cena. dla ubogich społeczeństw cena jest najważniejsza. Oznakowanie zwierząt czipowo nie jest takie proste- czipy dla psów już teraz są drogie(koszt z wpisem ponad 150zł) i dosyć duże -ziarnko ryżu. A oznakowanie zwierząt- sami z Czech otrzymaliśmy papiery dla V.timorskich papiery ze zdjęciami- z których niewiele wynikało.I poza dobrym wrażeniem nie miało żadnej wartości. Czyli jaka możliwosć zostaje? no chyba nie tatuaże, heheh, zaproponujcie jakąkolwiek, tanią i ogólnie dostępną metodę, jednoznacznej identyfikacji!!! Początki kynologii to właśnie zapisy wewnętrzne hodowców, i jak sam zauważyłeś Pitu, wystarczało by stworzyć rasy, to może przy tym zostańmy przy nich- nie oszukując się, . Zazwyczaj gdy wystawiasz zwierzę na sprzedaż zwierzę, pytania są o wygląd i o cenę- i jej maksymalne zbicie. 10% kupujących zadaje pytanie o pochodzenie. Nie wychodźmy przed szereg.Bo to prowadzić będzie tylko i wyłącznie do biurokracji. Na świecie tego nie ma, to my Polacy zamiast nadrabiać wiedzą i osiągnięciami, będziemy robili rodowody, no cóż, w czymś trzeba być dobrym- my wybieramy praktykę.
Pituophis - 01-19-2009 22:40
Cytat:
Zarys historii zwierząt, jeśli wszystko jest w porządku, można poznać u hodowcy, jeśli ktoś będzie chciał coś ukryć i tak ukryje
Tak. Będzie znał historię tego, co wyhodował. Ja jednak czasem chciałbym (albo potrzebowałbym) poznać rodowód głębiej. Dowiem się tyle, że zwierzęta zarodowe zostały np. kupione od kogoś na giełdzie. Nie każdy też może, ani che, hodować dużą liczbę jednego gatunku przez wiele pokoleń. Czasem jest to 1 samica kryta kilka razy. Kolejną sprawą są mieszańce, których czasem niechcący nawet można użyć nie tam, gdzie by się chciało, i zanieczyścić czystą linię. Konia z rzędem temu, kto odróżni węża 1/4 P. emoryi, 3/4 P. guttatus od czystego Pantherophis guttatus, a takie węże bywają użyteczne w hodowli cremsicle. Nawet działając w zupełnie dobrej wierze, uczciwie, nie jestem w stanie podać rodowodu większości swoich węży. Wystarczyłaby jakaś ogólnie dostępna baza danych, choćby po to, żeby uniknąc sytuacji z mieszańcami i z niepotrzebnym kojarzeniem wsobnym.
Cytat:
Zazwyczaj gdy wystawiasz zwierzę na sprzedaż zwierzę, pytania są o wygląd i o cenę- i jej maksymalne zbicie. 10% kupujących zadaje pytanie o pochodzenie. Nie wychodźmy przed szereg.Bo to prowadzić będzie tylko i wyłącznie do biurokracji. Na świecie tego nie ma, to my Polacy zamiast nadrabiać wiedzą i osiągnięciami, będziemy robili rodowody, no cóż, w czymś trzeba być dobrym- my wybieramy praktykę.
Jeśli twierdzicie, że hodowcy są tacy idealni, to skąd nagle protestowanie, że będą kręcić i naciągać.:).
Ja nie hoduję dla ludzi, którzy zbijają ceny tylko głównie dla siebie, ja interesuję się tym, co wyhodowałem, jego losami, i wyglądem. Tak, da się to zrobić, da się zrobić ze szczurem nawet, który krócej żyje, z wężem jak widać też. Można śmiało hodować dla tych 10%, jeśli komuś zależy na zwierzętach, a nie stara się jak najwięcej na sprzedaż wyhodować. Być może takie wyjście przed szereg polepszyłoby wiedzę, osiągnięcia i praktykę.
Ja na początek proponuję po prostu dobrowolną bazę danych, z możliwością usunięcia w wypadku wykrycia oszustwa. Każdy będzie mógł wybrać, czy chce przystąpić, i czy chce prowadzić jawne działania hodowlane.Jeśli u kogoś wykryje się oszustwo, przynajmniej będzie wiadomo, kogo unikać.
Dawid Krótki - 01-19-2009 23:15
Świetny pomysł. Tym bardziej, że hodowlę Ph. madagascariensis rozpoczynam od osobników F1 po rodzicach z odlowu więc świerza krew jest :) Po osiagnięciu przez nie rozmiarów pozwalających na okreslenie płci zamierzam wymienić się ze znajomym, dbającym o pochodzenie i historię zwierząt. Zacznijmy więc stworzyć i prowadzić taką dobrowolną bazę.
Pozdrawiam, Shorty.
yupik - 01-20-2009 08:34
Przydała by się ogólna baza danych dotycząca możliwie jak największej liczby gatunków.
Niedawno był wątek na TCP w dziale Gekon Lamparci na temat założenia Polskiego Związku Hodowców Gekonów Lamparcich. Jednym z celi tego Związku miałoby być zbieranie informacji o liniach genetycznych dostępnych w Polskich hodowlach. Chciano nadać temu bardziej formalny charakter ale zobaczymy czy sytuacja się jakoś rozwinie.
Grzegorz Porowiński - 01-20-2009 08:58
Jeśli będą osoby zainteresowane poprowadzeniem takiej akcji, to postaram się aby PST objęło nad nią patronat, dzięki czemu chętni będą mieli większe możliwości prawne do wprowadzania jej w życie.
macraei - 01-20-2009 13:36
Powiem tylko tyle, ,ze ksiegi hodowlane, rodowodowe, bez "tzw wystaw" nie mają sensu. Ostatnio np oglądamy zdjęcia, coś wygląda jak sorong- jest sorongiem- opisane jest jak np. jayapura. I na tym poziomie hodowca w najlepszej intencji, wpisze w książkę, yayapura. Jak to sie ma do rzeczywistości- jeśli nikt obiektywnie nad tym nie panuje? tzn nie ma "komisji weryfikującej" Nic nie warty wysiłek.
PS. oczywiście ,ze się dołączymy, ale za rok- nikt o tym słyszeć i pamiętać nie będzie.
Proszę wiec o pomysł znakowania zwierząt, po za " na gębę". Bo ludzie to kombinatorzy.
PS. Jeszcze jedno. Ostatnio w różnych ogłoszeniach dosyć często pojawia się informacja- że zwierzę to F1 rodzice to F1, bardzo często przy ogłoszeniach dt zwierząt w których chów wsobny to obecnie duży problem, prosisz o zdjęcia- a tam cud miód- wszystko tylko nie odłów:) jak będziemy udowadniać ,że mamy coś F1?
Pituophis - 01-20-2009 19:56
Wystawy i standardy mają sens dla form barwnych, zwłaszcza poligenowych powstałych na skutek selekcji - np. boa dusiciele pastelowe. Dziwne trochę prawdę mówiąc, że jeszcze nie powstały.
Dla form dzikich są mało potrzebne. Na jakiej podstawie np. jeden waran nilowy miałby być bardziej wzorcowy od drugiego?
Skąd wiadomo, że na terenie występowania populacji Sorong nie występują osobniki wyglądające jak Jayapura? Lub jeszcze inaczej odbiegające od tego, co u nas przywykło się określać jako Sorong? W wypadku np. północnoamerykańskich Colubridae osobniki odmienne od tego co zwykle na tym terenie żyje, lub przypominające zupełnie inną formę lokalną trafiają się nierzadko. Jedynym pewnym kryterium byłoby sprowadzanie zwierząt bezpośrednio z terenu ich pochodzenia i oznaczanie do konkretnej populacji niezależnie od tego, jak wyglądają.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plzambezia2013.opx.pl
|
|
|
|